sobota, 1 marca 2014

Dziecko NIEustające



Oczywiście, że wszystkie dzieci są ruchliwe… – powiedziała moja koleżanka Magda, specjalistka w dziecięcych dziedzinach. …No, ale nie wszystkie AŻ TAK.

Na te słowa, Córka ma wstała, usiadła i przeturlała się jednocześnie. 

Ludzie o bujnej wyobraźni twierdzą, że za górami, za lasami są dzieci, które posadzone w jednym miejscu, potrafią zapatrzyć się i trwać tak dłuższą chwilę.

To bujda – rzuca na odchodne mała Torpeda i z prędkością odpowiadającą mojemu szybkiemu marszowi czworakuje z pokoju do kuchni. Z kuchni do łazienki. Z łazienki do sypialni – kuchni – pokoju – kuchni – pokoju…




 
I nie jest to bynajmniej sytuacja, w której ja – matka kontemplująca, siedzę rozparta w fotelu i kontempluję smak aromatycznej kawy, podczas gdy moje dziecko zajmuje się. Nie dyndam sobie bamboszem wiszącym na dużym palcu mówiąc: Córko, skoro już tamtędy pędzisz, wyfroteruj przedpokój swym dresem. 

Po minucie morderczego biegu, słyszę wyraźnie: Nuda. To co teraz robimy? Ala szczerze i niezmiennie wierzy w moją inwencję.

Dawno, dawno temu, żyły sobie dzieci, które po otrzymaniu ciekawej zabawki, oddawały się jej eksplorowaniu przez 15 – 20 minut. 

Nie bądź frajerem – przekonuje mnie mój Maratończyk pogardliwie spoglądając na gadżety, uchodzące za hity wśród społeczności roczniaków.


 


I tak siedzimy sobie razem, wśród brzęczydeł, wehikułów, oświetlników, klocków i innych mast-hevów i miło uskuteczniamy zabawy. Zabawa nr. 1 – Wspinaczka po nogach, biodrach, brzuchu i innych częściach ciała matki, w które można wbić stopę i rękę. Zabawa nr. 2 – Wydłubywanie oka, chwytanie za zęby, grzebanie w uchu / nosie matki tak, by wydobyć z niej wybitnie śmieszne gwałtowne reakcje. Zabawa nr. 3 – Gryzienie, lizanie matki, w nadmiarze radości połączone z opuszczaniem na nią co jakiś czas sporej kropli śliny. A wokół nas gra, świeci, grzechocze stado dopraszających się o uwagę zabawek.

Stara legenda głosi, że w krainie, której nikt dotąd nie widział, istnieją dzieci spędzające kawał czasu nad zabawkami z tzw. czarnej listy.

Ok! – łaskawie przytaknęło Szaleństwo zatrzymując się (!!!) nad pilotem, komórką, laptopem, kablem. Po minucie niedowierzania rzucam się równocześnie w stronę garów, kubka z herbatą, lakieru do paznokci, mopa, gazety. I wtedy czuję małe rączki wdrapujące się po moich spodniach. Nuda. Ponoś mnie.


5 komentarzy:

  1. cudownie sie czyta notki .. pieknei słowa dobrane..

    OdpowiedzUsuń
  2. Witamy, rozgość się :) I dzięki za miłe słowa!

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja się nie mogę naczytac i tylko chcę jeszcze i jeszcze tych Waszych opowieści...są fantastyczne!!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. zabawa nr 4- łysienie plackowate u mamy, dziecko najwyraźniej chce zrobić testy na maciostwo (ojcostwo-maciostwo?) bo przy każdej okazji wyrywa matce garść włosów
    zabawa nr 5- łysienie plackowate u psa :D

    OdpowiedzUsuń