czwartek, 15 maja 2014

Imię: Ala, zawod: mechanik



Moja córka będzie mechanikiem samochodowym. 

Postanowione.

I bynajmniej nie są to moje niespełnione ambicje. 

Gdy snuję wyobrażenia o jej przyszłości, niekoniecznie widzę smar pod paznokciami i ubabrany kombinezon. Nie dostrzegam w swych wizjach wystających spod podwozia nóg mojego dziecka ozutych w bury trampek. I doprawdy niełatwo będzie mi słuchać ochrypłego głosu mojej córki wołającej „E, Jaro, sprawdź mi te silniki! No, te, co sterują łopatkami w nagrzewnicy, NIE?!”.

Ala będzie mechanikiem samochodowym, bo tak chce. I nic mi do tego.

Cały jej świat kręci się wokół samochodów. Samochody są wszędzie i zawsze. Choćbyśmy szły wzdłuż kilometrowego korka, każde ze stojących w nim kopcących aut, jest przez moją córkę dostrzeżone, wytknięte palcem i okraszone komentarzem. Komentarz brzmi mniej więcej „Eeee!” (czyt. Mów, co to! Powiedz to słowo, chcę je znów usłyszeć!). 

Auto. Auto. To jest auto. To też jest auto. O! Auto! Tak, teraz znów AUTO.

Warsztat samochodowy mojej córki będzie w niewielkiej odległości od jej domu. Jest to warunek konieczny, który wyraźnie zaznaczyła w swoich planach. W przeciwnym razie, nie mogłaby regularnie wyprowadzać na spacer swej zwierzyny. Otóż Ala kocha psy. 




Psy, obok samochodów to jej największa pasja. Fascynuje ją każdy. Każdego dostrzeże, wytknie palcem i okrasi komentarzem. Tym razem komentarz brzmi dość znajomo, a mianowicie „Eeee!”. Czyń swą powinność, matko. Chcę usłyszeć, że to pies. Chcę, abyś odmieniła to słowo przez wszystkie przypadki i na koniec długo i donośnie naśladowała jego szczekanie. Szczekanie musi być, choćbyśmy właśnie mijały tłum biznesmenów, lub patrzyły przez okno w kawiarni. Chcę usłyszeć od CIEBIE, jak robi pies!

 Czynię powinność. Szczekam. 

Czy jestem ubrana elegancko, czy na sportowo. Czy jestem wyluzowana, czy akurat zależy mi na dobrym wrażeniu. Szczekam. Już moje dziecko wie najlepiej, jak skutecznie mnie do tego nakłonić. Choćbym akurat najbardziej próbowała odwrócić jej uwagę od swojego zaniechania. 

Szczekam cieniutko  – mijając małego pieska. Szczekam grubo i donośnie – mijając pokaźnego psiaka. Szczekam zajadle – mijając psiego awanturnika, a przechodząc obok przyjaźnie merdającego ogonem – szczekam en-tu-zja-sty-cznie. 

Jestem w tym dobra. Praktykuję codziennie.


 

Chciałabym bardzo pokazać Ali świat. Niebo, chmury, drzewo, ławkę, dom, płot. Jednak jej to nie kręci. Jak ma kręcić, skoro pod drzewem najczęściej spotykamy wiadomo kogo, a pod domem stoi zaparkowane wiadomo co?