wtorek, 29 kwietnia 2014

Ale zapamiętale!



Ołołoooo-oł, ołołoooo-oł. 


Głowa mojej córki wykonuje ruchy góra-dół, góra-doł. W rozszerzonych źrenica BŁYSK.





Ołołoooo-oł. I can’t remember to forget you.


Nie wiem, kogo nie może zapomnieć moje dziecko. Nie wiem też, ile rozumie z tego, co śpiewają Shakira i Rhianna. Na pewno jednak rozumie na tyle, by zgadzać się w 100% z ich słowami. Głowa kiwa się na znak aprobaty. Góra-dół.





Piosenka obu pań puszczana jest w radiu średnio 10 razy dziennie. Czasem dzięki hojności radiowców może z 20. Moja muzyczna koneserka ma zatem 10 do 20 okazji, by niewerbalnie pokazać, że to jej hit. Jak żyje, a to już 14 miesięcy stuknęło, lepszego nie słyszała. 


Ów niewerbalny przekaz uzależniony jest od mniej lub bardziej sprzyjających warunków. W czasie swobodnej zabawy,  gdy ciało i duch nieskrępowane, podskakuje całą sobą. W czasie jedzenia, picia, wieczornej lub porannej toalety, podskakuje sama głowa. W czasie częściowego lub, nie daj Boże, całkowitego unieruchomienia, głowa podskakuje o tyleż intensywniej, o ile musi ona pokonać opór wkładanej przez nas w tym czasie garderoby lub szczoteczki próbującej natrafić na zęba.





Ołoooołooo-oł. I can’t remember to forget…


To musi być coś naprawdę istotnego, skoro Ala tak usilnie pamięta. Mam pewne podejrzenia. Mianowicie obiektem zawziętej pamięci może być bieg do uchylonych drzwi toalety, by z błogością zanurzyć się oburącz w muszli klozetowej.


Ołoooołooo-oł. 


Nie wykluczam, że moja córka nie może za nic dopuścić do zapomnienia o kurku gazowym, który po przekręceniu wydaje ssssuper ssssyk. Co więcej, odkręcając dwa kurki równocześnie, syk staje się podwójny i o wiele bardziej fascynujący.




I keep forgetting I should let you go…


Może się tyczyć także pampersa z mocniejszym wkładem, który przez zapomnienie leży kusząco zawinięty. Leży i czeka na wyzwolenie swego wnętrza przez małą orędowniczkę wolności.

Góra-dół, góra-dół, kiwa się głowa gdy tylko zabrzmią pierwsze dźwięki piosenki choćby najcichsze, prawie niedosłyszalne. Ucho prawdziwej fanki usłyszy ją zawsze.

Shakira i Rhianna byłyby dumne.



niedziela, 6 kwietnia 2014

Gen Ojca vs Starania Matki



Ojciec mojego Dziecka zawsze wysoce cenił sobie ruch i aktywność fizyczną. Udany dzień mierzy miarą zrobionych kilometrów. Pieszo, rowerowo, rolkowo.


Siedzenie na ławce i delektowanie się słońcem, delektowanie się SIEDZENIEM to zło.


Toteż kiedy nasza Ala ledwo zakiełkowała w brzuchu jako mała fasola, a przed nami rozciągnęło się widmo odpoczynku, spokoju, statycznego relaksu, wOjciec poczuł się nieswojo.


Rozpoczął więc gorączkowe bombardowanie Googla sformułowaniami: 


CIĄŻA = RUCH!

ZBAWIENNY WPŁYW RUCHU NA ROZWÓJ NIENARODZONEGO DZIECKA!

W CIĄŻY KONIECZNIE MUSISZ SIĘ RUSZAĆ!

DAWAJ MI TU SZYBKO, ŻE MOŻEMY IŚĆ NA WIELOGODZINNY SPACERRR!!!!


Zbombardowany Googl nie miał innego wyjścia i napisał, że OK! BIERZ TĄ CIĘŻARNĄ I SIĘ ODCZEP!


wOjciec ochoczo wziął więc ciężarną za fraki i pooooszedł!

Chodziliśmy tak… On – ochoczo, ja – ooo… hohoho! dużo, długo i regularnie dopóki brzuch z Zawartością pozwolił(y).


Aż wreszcie Zawartość wyszła na światło dzienne i tak, rosnąc w siłę, sama stanęła na nogi. Stanęła i, chwytając się naszych rąk, ruszyła.


Słodkie, niepewne kroczki, stawiane powoli jeden za drugim… Nie ze mną te numery – stwierdziła nasza Córka i popędziła przed siebie. Ochoczo!

 


A może byśmy tak posłuchały muzyki poważnej, tej z czasów ciąży? A może książeczkę?

Ruch, ruch, ruchy, Matko! IDZIEMY! 





Postój? Ławka? Odpoczynek?


IDZIEMY, Mamo! - mówi dziecko na spacerach chowane. 


Aktywność fizyczna podawana dopępowinowo 2 razy dziennie. Duża dawka. Częściej niż kwas foliowy na początku ciąży. Częściej niż witamina D w niemowlęctwie.


Mozart i Vivaldi przegrywają w przedBIEGACH z siłą ojcowskiego genu.






No to idę, zostawiając ławkę w sferze marzeń. Nie muszę zwalniać tempa. Mogłabym nawet przyspieszyć, bo ostatnio wOjciec nauczył nasze Dziecko, jak reagować na hasło PĘDZIMY