Moje dziecko
jest smakoszem.
Wiem to od
chwili, gdy w cichej szpitalnej sali wybrzmiewał Przeraźliwy Krzyk Ponaglający.
Ponaglał on mnie, nieudolnie próbującą zaspokoić głód. GŁÓD.
Synek koleżanki
z łóżka obok delikatnie, z zachowaniem zasad ciszy nocnej, a także zasad
kulturalnego zachowania, pomrukiwał. Synek koleżanki z łóżka obok subtelnie
dawał swojej mamie do zrozumienia, że może… może ewentualnie istniałaby taka
opcja, aby… jednak coś… na ząb…
Tak to
odbierałam porównując z tym, co wyczyniała moja leżąca obok Córka, w
akompaniamencie wierzgających rączek i nóżek.
A zatem od
początku wiem, że Ala jest smakoszem. Nie wiedziałam jednak, że aż tak.
Podobno instynkt noworodków podpowiada im, że jeśli
nie będą domagać się posiłku całą swoją mocą i ze wszystkich swych sił, zginą.
Moja prawie
roczna Córka ma tak do dziś.
Pierwsze mleczne
śniadanie, made by me, interesuje ją do tego stopnia, że żywo nim zainteresowana
zrywa się z pieleszy o 5 nad ranem.
Każdy kolejny
posiłek, zwiastowany mignięciem kolorowej miseczki tudzież nieopatrznym
wypowiedzeniem słowa obiad, kaszka, banan
itp., Alunia okrasza Przeraźliwym
Krzykiem Ponaglającym. Jednak nabyte wraz z wiekiem umiejętności, nie pozwalają
jej na tym poprzestać.
Obecnie krzyk
ubogacony jest: pojękiwaniem, zawodzeniem, złowieszczym piskiem, wyciąganiem
rąk ku niebiosom, wspinaniem się po nogach przygotowującego posiłek
nieszczęśnika.
Wprowadzenie pięciu posiłków dziennie to dobry start
w drodze do kształtowania prawidłowych nawyków żywieniowych dziecka…
… ale na pewno
nie mojego. Bo moje zdecydowanie nie życzy sobie podobnych ograniczeń.
Moja Córka
interesuje się wszystkim, co związane z jedzeniem. Interesuje się do tego
stopnia, że nie ma nic przeciwko jedzeniu również tego, czego jedzeniem zdefiniować nie można.
Ochoczo i z
przejęciem pochłania cokolwiek znajdzie na swojej drodze, a co łatwo mieści się
w jamie ustnej. Mimo wypatrującego, już lekko przekrwionego oka opiekunów,
czasem zastajemy Alę delektującą się różnymi domowymi specjałami.
Paproch – czemu nie?
Grudka ziemi –
bardzo ciekawe.
Obierka z
ziemniaka – świetna konsystencja.
Włos –
fascynujący.
Zdechła mucha –
w ostatniej chwili wydarta z chwytu pęsetowego.
Nasz koneser
różnych smaków nie pogardzi niczym.
I wszystkie Cejrowskie, Makłowicze, Wojciechowskie i inni pożeracze wszelkiego
obrzydlistwa, chowają się przy mojej małej Dziewczynce.
Oj myślałam, że to z wiekiem przechodzi… dziś w noc też było wszystko za wolno… a przecież Kubuś był taki głodny… pozdrawiamy Mały Głód z mamą:)
OdpowiedzUsuńMoj maly Synek, obecnie 4-ro letni, tez lubil sobie podjesc za mlodu, a teraz...zyje na chlebie z maslem i suszonych sliwkach...Wspominam z rozrzewnieniem poprzedni okres...
OdpowiedzUsuń